Opis
„Twarze Sukcesu. Zespół Downa”
Książka TWARZE SUKCESU jest galerią postaci – przedstawia ludzi z zespołem Downa, którzy w sposób mniej lub bardziej spektakularny przełamują stereotyp niepełnosprawności intelektualnej jako nieszczęścia, choroby, bezradności i nieprzystosowania społecznego. Nie jest zatem naukowym wywodem i specjalistycznym wykładem na temat zespołu Downa, ale opowieścią o konkretnych osobach. To właśnie jest jednocześnie najkrótszą recenzją, ale też najlepszą rekomendacją dla jej potencjalnych czytelników. Warto przeczytać tę książkę, bo opowiada ona historie poszczególnych ludzi Pabla Pinedy, Piotra Sewnda, Justyny Matysiak, Michała Beutha i innych.
Książka jest dla wszystkich, najbardziej jednak można polecić ją czytelnikom, których doświadczenia z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie są wyłącznie pośrednie i przypadkowe. Najłatwiej wtedy o włączenie stereotypów, zwłaszcza, że osoby z zespołem Downa wyróżniają się wyglądem, a brak osobistych kontaktów uruchamia automatycznie rozpowszechnione wyobrażenia społeczne, które oscylują wokół kategorii nieszczęścia, bezradności, niesamodzielności. Przełamywanie silnych stereotypów nigdy nie odbywa się łatwo i szybko, ale ci, którzy sięgną po tę, książkę mają szansę zobaczyć malarki, poetki, aktorów, osoby wykształcone i organizujące sobie życie. Kobiety i mężczyzn, którzy zbudowali godne podziwu historie w świecie, który uznajemy za „normalny”. Może to także „krzepi serca” i stanowi wzór, bo w końcu nie wszystkim nam się to udaje? (Ewa Gniazdowska)
To bardzo ważna książka. Oferuje nie tyle nadzieję, co dzięki konkretnym przykładom – wizję, możliwości. Skłania do innego patrzenia i poszerza horyzonty. Sieje ziarno konieczne, by zapuścić korzenie i rozwinąć skrzydła. Zaprzecza schematom, myśleniu w kategoriach „absolutnych wyjątków”. Historie tu opowiedziane nie są łzawymi „wzruszaczami”, a i wtedy, gdy są wzruszające, słychać w nich mocny, stanowczy głos konkretu. Treść książki nasuwa na myśl, że schematyzm, rutyna i przyzwyczajenie sprawia, że osoby z zespołem Downa lub inaczej z Trisomia 21, uważane bywają za niesamodzielne. A nie są? Czasami są niesamodzielne, jak często jednak dlatego, że założono, iż innej perspektywy nie ma?
Matce jednego z bohaterów książki tuż po jego narodzeniu mówiono, że dla dziecka i dla niej będzie lepiej, jeśli go zostawi w ochronce u zakonnic, bo nic z niego nie wyrośnie, do niczego się nie nadaje, a jej trudno się będzie poświęcić. Czy jednak osoby z zespołem Downa wymagają takiego poświęcenia? Nie wymagają? Czasami wymagają, jak często jednak dlatego, że założono, iż innej opcji nie ma? Chłopiec, który miał się do niczego nie nadawać to Pablo Pineda. Skończył studia, bo ciężko na to pracował i naprawdę tego chciał. Także jednak i dlatego, że nie był traktowany tak, jakby się miał do niczego nie nadawać. Jego matce propozycja pozostawienia go w placówce specjalnej uświadomiła, że musi się „uodpornić na ludzi, którzy będą próbowali mnie zniechęcić, podciąć mi skrzydła”… Nie słuchać lekarzy, dopóki lekarze nie nauczą się słuchać. Nie słuchać i tych, którzy przynoszą same złe wieści. Matka Pabla swoje wypłakała, a potem postanowiła: „Nigdy nie będę płakać przez Pabla. (Monika Płatek)
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.